Monday 14 November 2016

Organizacja wyjazdu na zawody w skokach narciarskich– krótki poradnik dla początkujących.//Organizing a trip to ski jumping competitions – a short guide for beginners.


*English version's below the cut* 

 Dziś pora na trochę praktyki! Do rozpoczęcia sezonu zimowego pozostało mniej niż dwa tygodnie, więc niektórzy z was pewnie planują już swoje tegoroczne skokowe podróże. Być może macie sprawdzone miejsca i sposoby na udany weekend, ale jeśli są wśród Was początkujący fani lub osoby wybierające się w jakieś nowe, nieznane jeszcze miejsca (pełna zazdrość!) to jest kilka rzeczy, na które warto zwrócić uwagę przy planowaniu wyjazdu.

Po pierwsze: dojazd na miejsce. Ci z was, którzy wybiorą podróż samochodem, w tej kwestii nie potrzebują zbyt wiele pomocy, ale, jeżeli zdecydujecie się na inne środki transportu, opanowanie najlepszej drogi dojazdu może stanowić pewne wyzwanie, zwłaszcza w przypadku wyjazdów zagranicznych. Sprawa jest oczywiście o wiele łatwiejsza, jeżeli mowa o dużym mieście jak na przykład Innsbruck lub Oslo. W tym przypadku mamy często do dyspozycji dogodne połączenia samolotowe lub kolejowe czy autokarowe. Szczególnie zwracam Waszą uwagę na te ostanie: takie przejazdy często odbywają się w nocy, więc nie „zabierają” Wam dodatkowego czasu z podróży, a są stosunkowo tanie (nawet kilkadziesiąt złotych!).

Problem może być nieco większy, kiedy mowa o mniejszych miejscowościach, nieskomunikowanych bezpośrednio z zagranicą. W tym przypadku metodą, która nigdy mnie jeszcze nie zawiodła, jest spojrzenie na mapę (genialne, wiem). Trzeba sprawdzić, jaka jest najbliższa celowi Waszej podróży duża, znana miejscowość. Przykładowo, choć szczegóły omówię na pewno w osobnym poście, podczas wyjazdu do Garmish-Partenkirchen, pojechałam autokarem bezpośrednio z Krakowa do Monachium, skąd pociągi dojeżdżają pod samą skocznię (!). Macie praktycznie pewność, że z takiego dużego miasta w ten czy inny sposób dostaniecie się na miejsce. O szczegóły możecie z zapytać w dworcowej Informacji lub, jeśli podobnie jak ja lubicie być przygotowani z wyprzedzeniem, znaleźć informację w Internecie. Zwykle wystarczy wpisać w wyszukiwarkę najprostsze hasło, żeby bez trudu znaleźć rozkład jazdy i cennik. Często można też kupić bilety przez Internet.

Po drugie, zakwaterowanie. Kiedy już dotrzecie do celu, potrzebujecie miejsca do spania. W tej kwestii istnieją różne metody, łącznie z szukaniem noclegu już po przyjeździe. Dla mnie takie rozwiązanie to jednak najgorszy koszmar i wszystko przygotowuję z wyprzedzeniem. Uważam, że im wcześniej, tym lepiej. I to nie tylko ze względu na moją manię kontroli. Zwykle pozwala to na znalezienie miejsca w dobrej lokalizacji i cenie. Więc kiedy tylko jesteście już pewni wyjazdu, od razu szukajcie noclegu! A co to znaczy dobra lokalizacja? Z perspektywy wyjść na zawody polecam dystans spacerowy na skocznię – każdy z nas odbywa inne spacery, więc weźcie pod uwagę miejsca w takiej odległości, o której wiecie, że bez większego problemu pokonacie ją na nogach, nawet obciążeni pięcioma warstwami ubrań. I nie radzę w tej kwestii wierzyć na słowo właścicielom kwater czy opisom hoteli dostępnym w Internecie – czasem „10 minut spacerkiem” w praktyce oznacza dobre pół godziny. Wyznaczenie trasy pieszej w Google Maps jest o wiele bardziej wiarygodnym źródłem.  A mieszkanie w odległości spacerowej od skoczni ma swoją podstawową zaletę niezależnie od tego, czy przyjechaliście samochodem czy na przykład pociągiem. Dla zmotoryzowanych szukanie miejsca parkingowego w pobliżu skoczni (a czasem również płacenie za nie) może, zwłaszcza w przypadku dużych imprez, okazać się dużym wyzwaniem i niepotrzebną komplikacją. Często też samo wyjechanie z takiego parkingu może trwać o wiele dłużej niż byśmy chcieli. Pozostałe osoby nocowanie w pobliżu skoczni pozbawia różnych dodatkowych trudności, jakie czasem potrafi sprawić komunikacja miejska, zwłaszcza, gdy tysiące osób wybierają się w to samo miejsce o tej samej porze.

Jednak takie miejsce ma też swoje wady – skocznie często zlokalizowane są raczej na przedmieściach (np. w Wiśle) i jeżeli będziecie mieli ochotę przejść się po okolicy czy odwiedzić jakieś zabytki, mieszkając blisko skoczni będziecie musieli zorganizować w tym celu większą wyprawę. Zawsze jednak uważałam, że lepiej martwić się o dojazd na luźną wycieczkę po mieście niż na konkurs. Ale nie martwcie się, jeżeli nie uda wam się znaleźć zakwaterowania w takim miejscu: zawsze można sobie z tą kwestią poradzić. W przypadku wspomnianych małych miejscowości (zwłaszcza jeśli wyjazd organizowany jest w ostatniej chwili) bywa, że rozsądniej (i taniej) jest mieszkać w pobliskim dużym mieście i z niego dojeżdżać na skocznię. A nawet jeżeli wylądujecie na drugim końcu miejscowości organizującej zawody, wciąż jest ratunek: często podczas weekendów Pucharu Świata wprowadzana jest dodatkowa komunikacja miejska ułatwiająca kibicom dostanie się na skocznię, a potem sprawne jej opuszczenie. Jeżeli macie możliwość odwiedzić obiekt przed zawodami (w dzień kwalifikacji czy nawet wcześniej) dobrze jest udać się na rekonesans nowego miejsca – znaleźć przystanki, parkingi, wejście na swoją trybunę itd. Jeżeli nie możecie tego zrobić, rozsądne jest pojawienie się na skoczni z pewnym wyprzedzeniem podczas pierwszego dnia zawodów.

A skoro jesteśmy już przy skoczni: przydadzą się bilety wstępu na zawody. Praktycznie zawsze można je kupić zarówno w pobliżu skoczni jak i przez Internet. Choć nierzadko zdarzają się zawody, na których wszystkie miejsca są zajęte, to zwykle nie dzieje się to wyłącznie za pośrednictwem sprzedaży online i wejściówki są do kupienia przed bramą obiektu – chociaż często tylko na niektóre sektory. Jak pewnie zdążyliście się już zorientować, nie jestem fanką przesadnej organizacyjnej spontaniczności, dlatego swoje zamawiam online przed wyjazdem. Zakupienie ich w ten sposób zazwyczaj nie oznacza zbyt wielu dodatkowych kosztów, bo często możliwe jest wybranie wersji do wydrukowania w domu. I to tę opcję zdecydowanie wszystkim polecam, między innymi ze względu na większy wybór miejsc. Ale nawet jeżeli planujecie zakup biletu po przyjeździe, radzę przed wyjazdem zajrzeć sobie na plan skoczni w Internecie, żeby zorientować się w cenach i usytuowaniu poszczególnych trybun. Na większości skoczni (choć oczywiście nie wszędzie) dostępne są zarówno trybuny z miejscami siedzącymi jak i stojącymi. Te pierwsze są zazwyczaj trochę (lub dużo, jak w Zakopanem) droższe, choć nie zawsze – na Mistrzostwach Świata w Lotach w Harrachovie w 2014 roku ten sam bilet umożliwiał wejście na  dowolne miejsce na widowni. Dobrze jest więc zastanowić się, jakie są Wasze potrzeby i do tego dostosować wybór wejściówek. W przypadku numerowanych miejsc siedzących polecam zakup przez Internet – z reguły jest ich mniej i co za tym idzie wyczerpują się o wiele szybciej (koronnym przykładem jest tu skocznia w Wiśle). Sytuacja jest mniej skomplikowana w przypadku zawodów Pucharu Kontynentalnego, gdzie wstęp może być nawet bezpłatny, a ewentualna sprzedaż biletów jest zwykle prowadzona wyłącznie na miejscu.

Istnieje jeszcze jeden, dla wielu niezwykle ważny temat bezpośrednio związany z kupnem biletów, a mianowicie możliwość bezpośredniego kontaktu z zawodnikami, choć przez bezpośredni rozumiem tu oczywiście oddzielającą Was od Waszych idoli barierkę. Na większości obiektów możliwe jest wybranie takiego miejsca (zazwyczaj stojącego), które daje możliwość kontaktu z zawodnikami w celu przybicia piątki czy zdobycia autografu. Ich położenie jest jednak różne (BARDZO różne!), dlatego informacji co do tego, czy takie miejsce istnieje u celu Waszej podróży, oraz jak nazywa się ta magiczna trybuna, najlepiej poszukać w Internecie. Jeżeli bezpośredniej odpowiedzi na to ważkie pytanie nie uda się znaleźć na forach i blogach dotyczących skoków, można takie informacje zdobyć też „na piechotę”. Pomocne są w tym galerie zdjęć na portalach sportowych oraz relacje wideo z zawodów, które można znaleźć choćby na youtube. Często można zobaczyć tam polujących na autografy fanów i na podstawie ich otoczenia, usytuowania względem skoczni oraz porównania tych spostrzeżeń z mapką obiektu zorientować się, jaką nazwę nosi magiczna trybuna. Jedna ważna uwaga: czasem na zdjęciach czy w relacjach wideo zobaczymy także sektory VIP, na które nie zawsze sprzedawane są wejściówki, dlatego kluczowe jest dokładne przyjrzenie się mapce. Tak czy siak podaję te informacje i pomysły, jak zdobyć szczegóły, bo nie uważam, by w tak zwanym (nieco nieelegancko) „łapaniu” skoczków było coś złego (dopóki łapanie odbywa się w sensie metaforycznym a nie dosłownym), zwłaszcza, kiedy dzieje się to na skoczni, gdy zawodnicy są „w pracy” i spodziewają się próśb o autografy czy zdjęcia. Co prawda moim zdaniem istnieją w tej materii pewne zasady savoir-vivre’u, których sama się swego czasu nie bez trudności uczyłam, ale to temat na kolejny, prawdopodobnie nieco kontrowersyjny post. 

Punkt piąty i ostatni: skoki to nie wszystko. Co? Naprawdę? Wiem, że to szokująca informacja. Uważam jednak, że jeżeli już zadacie sobie trud zorganizowania wycieczki, dobrze jest zobaczyć w jej trakcie coś oprócz skoczni. Najprostszym sposobem jest poszperanie w Internecie i zebranie informacji o atrakcjach miejscowości, którą odwiedzacie. Ale szczerze polecam, zwłaszcza w przypadku małych miasteczek, po prostu wybrać się na spacer, najlepiej bez mapy (to poziom spontaniczności, który dopuszczam). Jest to ciekawa opcja, kiedy Wasze internetowe poszukiwania nie przyniosły wielkich zbiorów. Skoki często odbywają się w niewielkich, górskich miejscowościach, które same w sobie mają niezwykły urok. Dobrym pomysłem jest też, zwłaszcza w przypadku kibiców zmotoryzowanych, dowiedzieć się czegoś o szerzej rozumianej okolicy – być może warto w miarę możliwości wydłużyć wycieczkę o dzień czy dwa, by przy okazji zobaczyć coś ciekawego lub nawet zboczyć trochę z trasy, by wybrać się gdzieś dalej (jak moje odwiedziny w Pradze przy okazji Pucharu Świata w Klingenthal). 

Omówiliśmy już chyba wszystkie najważniejsze kwestie: dojechaliście na miejsce, macie gdzie spać i posiadacie bilety na najlepsze dla siebie miejsca. Co z tym dalej zrobić, a więc, co koniecznie trzeba spakować na wyjazd, co dobrze jest mieć ze sobą na skoczni, kiedy się na niej pojawić, a jakich sytuacji najlepiej unikać, to także temat na osobny felieton. Z pewnością pojawi się on tutaj swego czasu i gwarantuję, że będzie trzymał w napięciu (już sama odpowiedź na pozornie proste pytanie „Czy na teren Wielkiej Krokwi można wnieść termos z herbatą?” jest materiałem na wielowątkową sagę kryminalną).

Tymczasem czekam na Wasze opinie: co Wy poradzilibyście innym skokomaniakom w kwestii przygotowania wyjazdu? Może w którymś punkcie Wasze doświadczenia różnią się od moich? Może z czymś się nie zgadzacie? Będę bardzo ciekawa Waszych doświadczeń ;)

Pozdrawiam i życzę udanego tygodnia!

///

All right, it’s time for our first round of practical tips. The new season starts next week, so some of you are probably planning your journeys for this winter. Maybe you already have your favourite places and ways to have a great weekend, but if you’re going to a new, yet unknown place, there is a few things you should remember.

First of all, you need to get there. If you’re travelling by car then you don’t need much help, but if you’re choosing other means of transportation, planning the best way can be a challenge, especially when you’re heading abroad. It’s of course much easier when it’s a big city like Oslo or Innsbruck. Then you probably have a fairly comfortable connection and you can go by plane, by train or by bus. I especially recommend the last option. There are those firms that offer bus connections all around Europe – it’s fairly cheap (around a dozen or so euros) and you usually journey overnight so you don’t “lose” any time from the days of your trip. 

It is a bit more difficult with small towns, but my golden idea that have never failed me is the simplest of all: look at a map. You need to find the big, well-known city that is located the closest to your destination. You can usually get to such places without any trouble and then use a local bus or train. It’s what I did travelling to Garmish-Partenkirchen. I took the bus directly from Krakow to Munich and then took the train to Garmish, that stopped right in front of the ski jumping hill! Information about those local trains and buses can be gathered at the station or, if you’re a control freak like me, if you search the Web for something simple like “trains in Germany” you can quickly find the timetables and price lists. Sometimes you can even get your tickets online.

Second order of business, accomodation. All right, you’re there, now you need a place to sleep. There are many ways to find one, including searching for it when you arrive. But for me that would be the worst nightmare so I’m always prepared ahead of time. I think that the sooner the better, and it’s not only because I’m a control freak. Usually taking care of it early makes it possible to find a good, not too expensive place in a good location. So get to it as soon as you can! And what does good location mean? For me it’s a walking distance from the venue. Everyone takes different walks so try to make sure it’s a distance you can fairly easily cross on foot, even with your five layers of clothing on. And it’s not a good idea to trust the owners who will tell you that it’s a “10 minutes’ walk” as it can just as well mean a good half hour. Checking the way on Google Maps it’s a much safer option.  And such short distance to the hill has its best advantage no matter how you got there: if you travelled by car, searching for a parking spot (and sometimes also overpaying for it) and then getting out of there can be quite a challenge, so it’s a nice thing when you don’t have to do that. If you came by plane or a train, when you can walk to the hill you don’t need to worry about public transportation which can be a bit tricky especially when thousands of people are trying to get to the same place at the same time.

But a place like that also has it cons: ski jumping hills are often located in “the suburbs” (Wisła is a good example) so if you’d like to discover the city or town and visit some monuments, you’re probably going to need to figure out a way to get there. But I think that it’s better to worry about such things when you want to take an additional trip then when you’re trying to make it in time for the competition.  But don’t worry if you can’t find anything close to the venue: there are always ways to deal with that. When it’s a small town, it is often cheaper and more sensible to stay in the nearby city and go to the venue directly from there. That’s what I did in Garmish. And even if you end up on the other side of the town that organizes the competition, there are still ways to get around it: most places have additional buses and trains to the hill during the World Cup weekend to make sure everyone gets there and back safely and without much trouble. Often it’s free if you have your ticket to the hill with you (Wisła again). If you can visit the venue before the first competition (on the day of the qualifications or even earlier) it’s always a good idea to go check the place out – look for bus stops, parking spots, entry to your part of the stands etc. If you can’t do that, it’s smart to arrive earlier the first day of the competition so you have time to get lost and still don’t miss anything. 

And since we’re already at the venue, a ticket would probably come in handy. Usually you can get one both on the Internet and by the hill. Often the competitions are sold out, but it rarely happens only by the online sale, so buying your tickets when you get there should be fairly safe, even though your choice will be probably limited. As I mentioned before, I’m a fan of organizing things beforehand, so I always buy mine via website. It usually doesn’t mean any additional costs as you can choose the option to print the tickets yourself. And if you do it early then your choice is much wider. But even if you plan to buy your tickets at the venue, before you begin your trip I highly recommend looking at a map of the stands to check their location and prices. Most ski jumping hills(but not all of them)  have both siting and standing options. The first option is usually a bit more expensive (or a lot as in Zakopane), but it’s also not an unbreakable rule. During Ski Flying Championships in Harrachov in 2014 the same ticket granted you the access to all parts of the stands. So it’s smart to consider all of your needs and expectations and choose your tickets wisely. In case of numbered siting places I advise buying them on the Internet – there are usually very limited and sell out quicker (again – Wisła). It is much less complicated in the Continental Cup when admission is often free or you have only one type of (rather cheap) tickets. 

There’s one more important (for some – the most important) topic: access to the athletes. Some of you probably dream about getting an autograph or a high five (so much cooler!) from your idol. I don’t see anything wrong with that, especially when you’re at the hill, when they’re “at work” and they expect their fans to express such expectations. Of course there are some unwritten rules considering what is appropriate and what is not, but that’s a topic for another, probably a little controversial text. Anyway, it’s possible to get close to the athletes on most hills - usually from the standing places, but not always - their location can be very different depending on the specific venue, so it’s best to look for information about this magical place on the Internet. If forums and blogs aren’t enough, you can always investigate by yourself. Just use photo galleries and video recordings of some past competitions in that place. You can usually see fans getting autographs and taking photos with athletes. Comparison of their surroundings and position of the ski jumping hill with the map of the venue can provide an answer to your question. But be careful, as sometimes those can be the VIP stands and it’s not always possible to get tickets there. 

Okay, time for the last thing: ski jumping is not everything. Wow, what? Crazy. I know. No, but seriously, if you spend all this time and money to organize yourself a nice trip, it’s fun to see something else beside the ski jumping hill. You don’t know where to go? Easy. Just put the name of the place in the search bar. You can also (it’s an awesome option especially in small towns) just walk around and see what happens (that’s a level of spontaneity I allow). That’s a fun thing to do especially if you didn’t find any particularly interesting in the place. Ski jumping hills are often located in charming mountain towns that are an attraction themselves. Also, especially if you’re travelling by car, you can look for something to do or to see in a wider neighborhood. It’s often worth it to prolong the trip to see some interesting places or even take the longer road and go somewhere a bit farther (like my visit in Prague after the World Cup in Klingenthal). 

Alright, I think we covered all the most important stuff: you got there, have a place to sleep, a ticket to the competition and something to do outside the hill. What to do now, meaning: what you need to pack, what to take with you to the hill, when to get there and how to avoid some unpleasant situations, this is all a topic for another short guide. I promise to write it and I swear it’s going to be nerve-wracking (the answer to a seemingly simple question “Can you take a vacuum flask with you to Wielka Krokiew in Zakopane?” is a  material for a great criminal novel in at least seven volumes).
In the meantime, I am waiting for your opinions. Do you have any advice for organizing a ski jumping trip? Maybe you don’t agree with something I wrote? Maybe you have some different experiences? I’m really curious of everything you may have to say ;)

Stay safe and have a great week!

2 comments:

  1. Hej, hej :)
    Nigdy, ale to prze nigdy bym się nie zdecydowała na szukanie noclegu po przyjeździe.. mam chyba za słabe nerwy.. podobnie jak Ty wolę mieć wszystko wcześniej ustalone :)
    Z biletami też różnie bywa, więc najlepiej zaopatrzyć się wcześniej.
    A co do dojazdu to jak już wspominałam była tylko na polskich skokach, więc wybierałam samochód lub autobus. Najwygodniej chyba :)
    Aa! No i muszę wspomnieć, że z mojego blogowego planowania wypadł właśnie jeden pomysł :)
    Skoko też planowała zrobić wpis o tym, co może się przydać na skoczni. Ale to nic! Nie gniewam się :D
    Buziaki, pozdrawiam :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sama nigdy nie ogarniałam niczego już po przyjeździe, uważam, że to zbyt szalone :P Ale moi znajomi czasem tak robią, dlatego zaznaczyłam, że istnieje w ogóle taka opcja...
      Też jeszcze nigdy nie leciałam na skoki samolotem, ale jeżeli kiedyś uda się wybrać do Oslo to z Krakowa tak jest chyba najwygodniej, bo dość tanio można polecieć ;) W ogóle do Skandynawii tak byloby chyba najlepiej.
      O matko, przepraszam xD Sama planowałam tego rodzaju posty od momentu zakładania bloga :P Ale myślę, że możesz pisać, masz pewnie inne, swoje pomysły! :)

      Delete